Ów legionista, pełen uwodzicielskiego wdzięku, deklamujący pannom po francusku Musseta, to postać prawdziwa, Gucio Beylin, syn Flory. W roku 1915 miał dwadzieścia sześć lat i stopień doktora praw uzyskany na Sorbonie. Zaraz po wybuchu wojny został członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej – tajnej organizacji militarnej stworzonej przez Piłsudskiego. Później był w Legionach. Nie wiem nic o jego bojowych wyczynach. Za to często wspomina go Zofia Nałkowska w swoich Dziennikach z tamtych lat. Czy miał z nią romans? Chyba tak, choć pisarka wzdychała, że nie jest stworzona do miłości efemerycznej.
W latach 1914–1916 pani Zofia wplątana była podwójnie w życie mojej rodziny. Przeżywała bowiem równocześnie przygodę miłosną ze szwagrem Gucia, doktorem Józefem Szperem. Przystojny chirurg po śmierci swojej narzeczonej, utalentowanej, słodkiej Geni Beylin, ożenił się z jej siostrą, młodziutką Manią. Mania była taka śliczna. Dlaczego od razu zaczął ją zdradzać? Nałkowska z początku czuła moralne wątpliwości: gdyż ta dzieweczka zbyt bezbronna jest na to, aby można ją było skrzywdzić i myślę, że gorzkie byłyby pocałunki, odjęte od tych ust dziecinnych. Ale w końcu uległa uwodzicielowi. Zapisała, że stało się to 1 czerwca 1914 roku. Umiem na pamięć jego oczy, uśmiech i głos. Dzieląca nas różnica rasy jest tylko zbogaceniem sfery wzruszeń przez element egzotyczności. Doznaję go całego… wybaczam wszystko.
Romans trwał przeszło rok. Maniusia, niczego się nie domyślając, przychodziła do Nałkowskiej z kremowymi różami, powściągliwie i delikatnie, aż dziecinnie skarżyła się na życie, na niewierności męża. Nikt nie jest szczęśliwy. Źle jest być żoną i źle jest być kochanką – notowała filozoficznie pisarka. W roku 1915 przyszedł na świat synek Marii i Józefa Szperów – Konstanty, zwany Kostusiem.
Joanna Olczak – Ronikier
W ogrodzie pamięci
Kraków 2001, s. 151–152).