Wystawa z okazji 30-lecia Muzeum im. Zofii i Wacława Nałkowskich (9)

9 wąska tablica

Widok domu na Górkach z czasu tuż po wojnie, w porze zimowej. Dom w oddali na pustej górce od strony wschodniej. Drzewa bez liści, zarys dawnych tarasów sadu, wyschnięta trawa.
Cytat z „Dzienników” Zofii Nałkowskiej.

„Widok Górek w słońcu i zimnym wietrze rozdzierający. Jak Warszawa – ten dawny las, sama ruina, same gruzy. Górki – całe porośnięte, dostępne ścieżkami, ozdobione tarasami, mnóstwem drzew sadzonych liściastych i owocowych, kwiatami i sadem – teraz to zupełny śmietnik. Jakieś zwalone obmurowanie z cegieł, sypiący się brudny piasek, rozdeptane, rozsypane tarasy. Jeden Surowcew sadzi tu i ówdzie to drzewko, to kwiatek”

9 szeroka tablica

Inna rzeczywistość.

Po wojnie pomimo bombardowań miasta, dom nie został zniszczony i nadawał się do zamieszkania zaraz po zakończeniu działań wojennych. Nowe władze zakwaterowały w nim kilka rodzin, które przybyły do Wołomina w poszukiwaniu pracy w odbudowywanych fabrykach.

W latach powojennych domem właściwie nikt się nie opiekował, ponieważ właścicielka Krystyna Pułaska już na początku wojny wyjechała do wsi Kotowiecko i tam pozostała na stałe. Później został przejęty przez Administrację Domów Mieszkalnych w Wołominie.

Dom zmienił się nie do poznania. Ilość lokatorów i złe warunki mieszkaniowe sprawiły, że dom był przebudowywany samowolnie a ogród dewastowany.

Dom nad łąkami popadłby zapewne w zupełną ruinę i zapomnienie, gdyby nie Jerzy Surowcew – jeden z lokatorów, który stał się nieformalnym opiekunem Górek.

Jerzy Surowcew urodził się w Kijowie na Ukrainie. Był synem Jana i Marii z Kaliszewskich. Mówił o sobie, że jest Polakiem wyznania prawosławnego. Kształcił się na sędziego na Uniwersytecie Kijowskim, ale studiów nie ukończył. Do Polski uciekł po rewolucji bolszewickiej 1917 roku.

W Wołominie osiedlił się w 1921 roku. Podczas II wojny światowej został wywieziony, wraz z żoną Joanną i synem Jerzym, na przymusowe roboty do Niemiec, z których powrócił sam – żona zmarła z wycieńczenia w szpitalu pod Berlinem a synowi udało się wyemigrować.

W 1945 zamieszkał przy ulicy Wacława Nałkowskiego 17. Dom był wówczas domem komunalnym a Surowcew, jak wielu innych powojennych lokatorów, tu otrzymał przydział na mieszkanie. Pracował jako kierownik świetlicy w Zakładach Szklarskich, czyli w hucie „Vitrum”. Wówczas zaczął podawać się za artystę– dekoratora. U schyłku życia, w 1975, ożenił się powtórnie – z Bronisławą Wypych. W niewielkim pokoju („zachodnim”), który zajmowali na piętrze domu na Górkach, żyli wśród gromadzonych przez Jerzego dzieł sztuki i książek. To właśnie on, już po śmierci pisarki, stał się inicjatorem utworzenia muzeum i był członkiem Społecznego Komitetu Utworzenia Muzeum Nałkowskich w Wołominie. Przez te wszystkie lata pilnował by nie dewastowano domu i ogrodu, równocześnie próbował upamiętnić Nałkowskich w Wołominie.

Pierwsze pomysły na utworzenie muzeum w domu rodzinnym geografa pojawiały się już na początku lat pięćdziesiątych:

„Surowcew z kimś młodym z Wołomina o uroczystości w maju na Górkach. Wmurowanie tablicy, akademia. O tym, że zrobią tam muzeum WN [Wacława Nałkowskiego], co wspominała Hubertowa, już nie wspomina tylko o tym, że powinnam tam przyjeżdżać.”

Z Dziennika Zofii dowiadujemy się również, że planowane było zamocowanie upamiętniającej Wacława tablicy na domu: „Wyjazd spóźnionym autem do Wołomina. Oględziny domu, Hania po raz pierwszy widzi to po zmianach. Uzgodnienie z Surowcewem co do jakości tablicy, którą przybiją na domu. Płacz Hani.” „Jazda z Genią na Górki w sprawie tej tablicy. (…) Słonecznie i zimno. Surowcew chętny i przejęty tą sprawą, że tylko poważna. Ale chyba tylko on. (…) Więc litery będą zagłębione, nie brąz.” Niestety, nawet ten mały gest upamiętnienia Nałkowskiego, władze miasta nigdy się nie zdecydowały: „Jeszcze przychodzi Surowcew. Więc jednak to i owo. Wreszcie odkładają tablicę i wszystko do jesieni, bo Rada, bo coś, bo szkoły mają egzaminy. Jeszcze jakieś drzewo wycięli, by wkopać tam słupy do czegoś.”

Jednak Górki żyły pamięcią o Nałkowskich cały czas. Jerzy Surowcew zapraszał tu wycieczki szkolne i „na własna rękę” prowadził działalność upowszechniającą wiedzę o domu i rodzinie, o czym świadczą fotografie zachowane w albumie lokatora domu nad łąkami.