13 wąska tablica
A kiedyś wreszcie wrócę i już zostanę.
Dwa obiekty muzealne – srebrna puderniczka Zofii Nałkowskiej z dedykacją od ojca i malutka kościana oprawiona w srebro portmonetka (rodzaj płaskiego pudełeczka z zatrzaskiem).
Cytat z „Dzienników” Zofii Nałkowskiej:
„Powracam znów z tej obcości do mojej dziedziny, do tego domu, wewnątrz którego jest ciepło, jest prastary fortepian, książki, notatki do powieści i bezcenne wnętrzności biurka.”
13 szeroka tablica
A kiedyś wreszcie wrócę i już zostanę.
Granatowa wypukła tabliczka, widać, że wykonana z metalu, emaliowana z licznymi odpryskami. Tabliczka z numerem domu Nałkowskich, który zachowany jest do dzisiaj.
Zdjęcie holu wejściowego – dawnego pokoju jadalnego. Stół nakryty koronkową serwetą na blacie wazon z suszonymi kwiatami, nad stołem lampa. Przez otwarte drzwi widok na pokój Zofii Nałkowskiej.
Widok na salonik z fortepianem z poziomu stołu w holu. Zapalona lamp a nad stołem. W saloniku okno rozświetlone słońcem, zielone zasłony i dywan, po prawej stronie czarna bryła fortepianu Zofii Nałkowskiej.
Widok pokoju Zofii Nałkowskiej. Mahoniowe meble: stół, narożna oszklona witryna, burgundowe zasłony, elegancki żyrandol z kryształowymi kloszami.
Pod koniec lat siedemdziesiątych nieruchomość przy ulicy Nałkowskiego 17 stała się oficjalnie własnością Wołomina. Działania mające na celu utworzenie muzeum mogły wreszcie nabierać tempa. Niestety, przeciwności piętrzyły się nadal a wokół domu działy się niepokojące rzeczy. Były na tyle poważne, że by zapobiec dalszemu niszczeniu krajobrazu wokół domu, będącego według założeń projektu integralną częścią przyszłego muzeum, na wniosek Jolanty Pol w grudniu 1982 roku Górki zostały wpisane do rejestru zabytków kultury. Za jej sprawą oraz wspierających ją Hanny Kirchner i Wiesława Budzyńskiego – którego artykuły w prasie tamtego okresu zmuszały urzędników wołomińskich do podejmowania jakiś działań – udało się doprowadzić remont do końca. Po trzydziestu ośmiu latach od śmierci pisarki, pomimo braku ogrodzenia, funduszy na wyposażenie wnętrz i realizację ekspozycji, otwarto Muzeum.
Jesienne popołudnie 1992 roku tak opisała w Życiu Warszawy Barbara Riss: „29 października Dom nad Łąkami gościł pierwszych zwiedzających Muzeum Nałkowskiej w Wołominie. Urządzono je według koncepcji przygotowanej w warszawskim Muzeum Literatury, które też użyczyło wielu cennych eksponatów. Remont budynku zrealizowano dzięki pomocy finansowej władz miasta. […] Nie była możliwa wierna rekonstrukcja, lecz odtworzono coś bardziej ulotnego – nastrój dzieciństwa i młodości Nałkowskiej, łącząc opowieść o epoce przełomu XIX i naszego stulecia z historią o latach późniejszych, łącznie z powojennymi. […] W jesiennej scenerii można jednak ulec złudzeniu, że czas miniony wrócił do „Domu nad Łąkami” wraz z zapaleniem lampy wiszącej – jak niegdyś – w „tym za małym jadalnym pokoju, który tak wesoło wygląda z dołu przez gałęzie…”. Po latach znów sąsiaduje on z „miniaturowym salonikiem” z secesyjnym pianinem i wypełnionym starymi mapami pokojem Wacława Nałkowskiego. W pięciu pokoikach na parterze pełno książek, fotografii, rękopisów, bibelotów. Meble są skromne (bo tak toczyło się życie w tym domu), może poza „mahoniami”, o jakich spragniona luksusu Nałkowska całe życie marzyła. […] Wszystko w tych wnętrzach potwierdza szczególną, zarazem bardzo kobiecą więź pisarki z domem rodzinnym, z którego aury wyniosła tak wiele, że pragnienie powrotu na Górki podniosła do rangi symbolu.”
W historii drewnianego domku przy ul. Nałkowskiego 17 w Wołominie, było kilka przełomowych dat: 1895 – to rok, w którym ten niepozorny budynek został zbudowany przez dwóch miejscowych cieśli; jesień 1937 to ten czas, gdy wydaje się, że Nałkowscy na zawsze opuszczają swoje Górki i wreszcie 1992 rok, kiedy dom odrodził się jak Feniks z popiołów, i symbolicznie wybitna rodzina powróciła w jego progi – powróciła do siebie.
Działalność Muzeum na co dzień polega na upowszechnianiu wiedzy o rodzinie i twórczości Nałkowskich. Obecnie Muzeum spełnia różne role: jest miejscem spotkań literackich (jak wówczas, gdy mieszkała w nim pisarka), koncertów, recitali i wystaw, ale przede wszystkim przypomina o obecności na wołomińskich Górkach niezwykłej rodziny.