Dzień dzisiejszy tym jest znamienny, że kończę właśnie lat dwadzieścia sześć mego życia. Jest to już znacznie gorzej niż w roku zeszłym.
Warszawa
10 XI 1910
10 listopada przypada rocznica urodzin Patronki naszego Muzeum, w tym roku już 138.
Dzień dzisiejszy tym jest znamienny, że kończę właśnie lat dwadzieścia sześć mego życia. Jest to już znacznie gorzej niż w roku zeszłym.
Warszawa
10 XI 1910
10 listopada przypada rocznica urodzin Patronki naszego Muzeum, w tym roku już 138.
A we czwartek, oprócz tego że był termin oddania roboty, były jeszcze moje imieniny. W zeszłym roku o tej porze byłam już bardzo chora. (…) A w tym roku było zupełnie inaczej. Naprzód między powinszowaniami otrzymałam bilet z Krakowa od Kowalskiego, który mię bardzo ucieszył, nie tylko jako dowód pamięci, ale dlatego, że obok nazwiska nie było już epitetu „ksiądz”. W ogóle pamiętało o mnie wiele ludzi, od których się tego zupełnie nie spodziewałam. Wbrew memu ojcu, przywiązuję wiele wagi do wszelkich takich pustych, lecz miłych formuł towarzyskich; życie bez głupstw w ogóle nie byłoby sobą.
Droga do cmentarza prowadzi przez miasto pod tamtym murem. (…) Ponad najświeższą, młodziutką zielenią cmentarnych drzew – czarnymi chmurami wstępują ku górze kłęby dymu. Czasami przeszywa je długi płomień, jak wąska, czerwona, szybko migocąca szarfa na wietrze. Ponad wszystkim idzie przez niebo dalekie mruczenie aeroplanów.
Zofia Nałkowska
„Medaliony”
Nic z dawnego świata nie jest prawdziwe, nic nie zostało. Ludziom dane jest przeżywać rzeczy niejako ponad stan. Przerażenie staje pomiędzy nimi i odgradza ich od siebie. Jeden dla drugiego o każdej chwili staje się sposobnością do śmierci.
Rzeczywistość jest do wytrzymania, gdyż nie cała dana jest w doświadczeniu. Albo dana niejednocześnie. Dociera do nas w ułamkach zdarzeń, w strzępach relacji, w echach wystrzałów, w dalekich dymach rozpływających się po niebie, w pożarach, o których historia mówi, że „obracają w perzynę”, chociaż nikt nie rozumie tych słów. Ta rzeczywistość daleka i zarazem rozgrywająca się o ścianę, nie jest prawdziwa. Dopiero myśl o niej usiłuje pozbierać ją, unieruchomić i zrozumieć.
Zofia Nałkowska
„Medaliony”
„Górki, 11 XI 1918
Tyle pracy żelaznej, tyle pochmurnego uporu w nadziei, tyle krwawej udręki – czyż takie rzeczy kiedykolwiek zwyciężają.”
Z. Nałkowska
Idąc w tamtą stronę wstąpiliśmy na cmentarz w Kobyłce, gdzieśmy zawsze chodziły z Witoldem, a ostatni raz byłam tam z moim ojcem. – Widziałam nowe nagrobki ludzi, których tu znałam. Na jednym grobie napisane były te śliczne słowa: „Czym ty jesteś, ja byłam. Czym ja jestem, ty będziesz. Westchnij do Boga i pomyśl”.
Z. Nałkowska
„Dzienniki”, t. 2
Dociera do nas w ułamkach zdarzeń, w strzępach relacji, w echach wystrzałów – straszliwa i niedotykalna, w kłębach dymu, w pożarach, o których historia mówi, że „obracały w perzynę”, choć nikt nie rozumie tych słów.
Zofia Nałkowska
Warszawa IV 1943
„Książeczkę tę, której maszynopis przyniósł mi nieznajomy młody autor, jeden z przywódców żydowskiego Powstania, przeczytałam jednym tchem, nie odrywając się od niej ani na chwilę.
– Ja nie jestem pisarzem – powiedział. To nie ma żadnej wartości literackiej.
Jednak jego nie literackie opowiadanie osiąga to, co udaje się nie wszystkim arcydziełom. Daje w słowie poważnym, celnym, powściągliwym wolny od frazesu protokół zbiorowego męczeństwa, utrwala mechanizm jego przebiegu. Jest także autentycznym dokumentem zbiorowej mocy ducha, ocalonej z największej klęski, jaką znają dzieje narodów.”
Z. Nałkowska
[Wstęp do „Getto walczy” M. Edelmana]
„Wtedy dopiero poznałam ze wzruszeniem, że to jest ten sam, mój, dobry, łagodny, kochany zając. Był taki dobry. Jeżeli nawet czasem coś zbroił, to tylko przez roztargnienie. Wchodził na przykład łapkami do spodka z mlekiem, ale jak mu było łapki wyjąć, to już ich, póki pamiętał, na nowo nie wkładał. Tylko, naturalnie, że dosyć prędko zapominał. Jak się po jedzeniu oblizywał, to mu się wtedy nos najbardziej ruszał – i co gorsza, że każda część osobno. I żeby się nie wiem ile razy oblizał, to miał zawsze na brodzie, po mleku, białą kropkę, bo oblizywał się tylko do góry.”
Zofia Nałkowska „Między zwierzętami”
Wszystkim młodym i najmłodszym czytelnikom polecamy zbiór opowiadań „Między zwierzętami” o niezwykłych przyjaciołach pani Zofii.
Rzeczywistość – już tymczasem, że się potwierdza przez różne gałęzie naszych zmysłów – jest zachwycająca. (…) Na przekór temu, co mówią, rzeczywistość łatwiejsza jest od marzenia tak samo, jak cierpienie łatwiejsze jest od szczęścia.
Lustra, Kraków: Spółka Nakł. „Książka”, s. 141