Magdalena Goik

Wczesna proza Nałkowskiej to jednak znacznie więcej niż popularny romans. Bohaterki powieści, „panny na wydaniu”, poszukują bowiem siebie i własnej przestrzeni, zarówno w wymiarze fizycznym (w sensie dosłownym – własnego pokoju, mieszkania, domu), jak i w wymiarze egzystencjalnym – tej intymnej przestrzeni, gdzie mogą być tym kim chcą. Miejsca, które same według własnych pragnień mogą porządkować i nazywać. Po rozstaniu z Rygierem, Zofia jest już świadomą swego wyboru, zawodową pisarką. Jej status samotnej rozwódki utrzymującej się wyłącznie z pisania nie dawał poczucia stabilizacji, ani emocjonalnej, ani materialnej. (…) Wciąż obawia się, że nie wystarczy jej pieniędzy na codzienne wydatki, często żyła na kredyt pożyczając pieniądze od rodziców. (…) Narzeka także, że jeśli „do jesieni nie skończy powieści, nie będzie miała z czego żyć”. Obawa przed możliwością nie ukończenia pracy związana była z tym, że niełatwo jej było zasiąść do pisania, ponieważ uważała, że codzienność absorbuje człowieka mnóstwem drobnych spraw, a tworzenie wymaga całkowitego zaangażowania intelektualnego i emocjonalnego. Nałkowska w ogóle uważała, że pisanie przychodzi jej z trudnością, traktowała je jako rzemiosło, choć nie pozbawione pierwiastka duchowego, a nawet czegoś mistycznego, co istnieje poza nią, poza twórcą. Ona sama zaś jest tylko narzędziem czy medium, którego zadanie polega na przekazywaniu.

Magdalena Goik, Zofia Nałkowska [fragm..],
(w:) Magdalena Goik, Kobiety w literaturze,
Warszawa, Bielsko–Biała 2009, s. 81–82)

 

Skoro Romans Teresy Hennert nie jest romansem, to może milczenie bohaterki wcale nie jest milczeniem – tylko krzykiem! Krzykiem bezsilności, ale także wołaniem o wyzwolenie się z tego więzienia, w którym się znalazła za sprawą wychowania, obyczaju i tradycyjnej roli kobiety w społeczeństwie.  Może to milczenie jest krzykiem o uczucia – te, które można otrzymać od mężczyzny, lecz przede wszystkim własne. Postępowanie Teresy przypomina zachowanie niektórych zwierząt, które w sytuacji niebezpieczeństwa udają, że są martwe. Teresa też udaje, że jest martwa – nie czuje, nie pragnie. Kiedy w końcu jej kochanek ją zabija, ta śmierć też ma wymiar symboliczny, ponieważ kobieta nie może żyć, gdy nie odczuwa więzi z własnymi emocjami, gdy nie może kochać i być kochana. To ostrzeżenie – jeśli nie będziesz żyć świadomie, nie pozwolisz sobie na własne uczucia, własne pragnienia, na prawdziwą miłość, jeśli nie będziesz samodzielnie tworzyć i kształtować własnej biografii – wtedy z pewnością nie spotka cię nic dobrego. Na nic się zdadzą piękne stroje, przedmioty zbytku i „intymne z nich zadowolenie”, jeśli nie umiesz żyć, jeśli nie potrafisz dotrzeć do upragnionej miłości i odnaleźć swoich marzeń o niej. Będziesz martwa za życia, jeśli nie powiesz, czego tak naprawdę chcesz, jak przedmiot albo ozdoba salonu, obok której przechodzi się obojętnie. Oto co milcząc wykrzykuje Teresa.”

Magdalena Goik, Teresa Hennert – Romans Teresy Hennert Zofii Nałkowskiej [fragm..],
(w:) Magdalena Goiks, Kobiety w literaturze,
Warszawa, Bielsko–Biała 2009, s. 178).