W sytuacji, gdy jesteśmy zmuszeni ograniczyć swoją aktywność do niezbędnego minimum, Muzeum im. Zofii i Wacława Nałkowskich postanowiło zaproponować Państwu kilka lektur na umilenie czasu kwarantanny. Oto pierwsza z nich: „Choucas. Powieść internacjonalna” Zofii Nałkowskiej opublikowana w 1927 roku.
Główna bohaterka wraz z towarzyszącym jej mężczyzną przebywa na leczeniu klimatycznym w pensjonacie w Szwajcarii. Jest koniec zimy i początek wiosny lat dwudziestych XX wieku. Pensjonat leży wysoko w górach odcięty od świata przepychem szwajcarskiej przyrody. W tym miejscu spotykają się kuracjusze z całej Europy. Europy, w której nie zabliźniły się jeszcze rany po najstraszniejszym w historii konflikcie.
Odcięci od świata, skazani czasowo na swoje towarzystwo, połączeni chorobą i poróżnieni ostatnimi doświadczeniami światowymi pensjonariusze próbują budować na tych chwiejnych podstawach wzajemne relacje. Główna bohaterka poznaje kolejnych gości – Anglików, Hiszpanów, Francuzów, Rosjan, Niemców, Armeńczyków, Włochów. Poznajemy historie Miss Norah, pana Tockiego, pani de Carfort i panny Hovsephion a także niezwykłej panny Sossé. Godziny spędzane na rozmowach, odwiedzinach, wspólnych wycieczkach owocują ciekawymi obserwacjami. Przez pryzmat osobistych doświadczeń poznajemy historie narodów Europy początku XX wieku z ich skomplikowaną naturą. Pośród tych wielkich historii świata i małych dramatów ludzkich nasza bohaterka próbuje zrozumieć naturę człowieka i zgłębić tajemnicę początków konfliktów.
„I – jak na początku – pomyślałam sobie ze zdziwieniem, że ludzie nie mówią do siebie wszędzie jednakowo, jak wszędzie jednakowo mówią do siebie wróble cze, cze, jak miła zięba wszędzie jednakowo śpiewa swoją, zawsze jednakową, piosenkę.
My, ludzie, lubimy wszędzie mówić do siebie inaczej – i tylko nasz śmiech i nasz płacz oznaczają na całym świecie to samo i dla wszystkich są zrozumiałe.
Jednakże gdy tam byłam przez te miesiące wśród ludzi, mówiących różnymi językami, to czułam zawsze, że przecież więcej między nimi było rzeczy podobnych, niż niepodobnych. I że to, było miedzy nimi podobne, było właśnie ważniejsze, było doprawdy – najważniejsze.
A to, że w różnych miejscach ziemi porozumiewają się innemi brzmieniami, że mają trochę inny kolor oczów albo włosów, że maja trochę inne gusty i przyzwyczajenia – to jest mniej ważne.
Ale to właśnie, to już wystarcza, by było tak, jak jest. By było między nimi niezrozumienie, nienawiść, by była wojna.”
Jeden pensjonat, kilka miesięcy wśród bezkresnych przestrzeni i odurzającej przyrody. Niezmierzona ilość ludzkich uczuć i historii, sympatii i antypatii. A w tle tych wszystkich spraw, małe i z pozoru nieistotne życie czarnych choucas – ptaków wszechobecnych, w masie nie do rozróżnienia ale przecież gdy im się przyjrzeć, każdy z nich jest inny – tak jak ludzie.